Z tego co sie dzialo od wczorajszego wejscia do mieszkania i dzisiejszego przebudzenia, napisze tylko ze Gosia zrobila mi wyborna Tortille do jedzenia i wypilem dwa piwka Cooper's...
Obudzilem sie przed 12 w poludnie jak Gosia wrocila na lunch z uniwerku, nie chcialo mi sie wstawac, pospal bym jeszcze, no ale moim zdanie metoda walki ze zmiana czsu jest wymuszenie na organizmie tej zmiany czasu, wiec trzeba bylo sie ogarnac i wyjsc. po poznym sniadaniu Gosia zabrala mnie do biblioteki a sama poszla na seminarium na ktory mialo byc kierownictwo instytutu... i jej opikunka Viera
... no i po 3 godzinach wrocila, wszyscy zadowolenia a Viera poszla z torbami, a John Ralston kierownik instytutu ma nadzieje na dalsza owocna wspolprace...